Jesteś tutaj > Kultura i turystyka Osobistości z gminy
Kraina rowerowa
Kraina rowerowa
Energia odnawialna w gminie Markuszów
Odnawialne Źródła Energii w Gminie Markuszów
Projekt - przebudowa  i modernizacja stacji  uzdatniania wody
Projekt - przebudowa i modernizacja stacji uzdatniania wody
Powiat  Puławski
Powiat Puławski
Miejsca Przyjazne  Rowerom i Izby  Produktu Lokalnego
Miejsca Przyjazne Rowerom i Izby Produktu Lokalnego

Parafia  pw. św. Józefa

Parafia pw. św. Józefa

Jan Pocek cz 1.

Najwybitniejszą postacią gminy był poeta z Kalenia Jan Pocek (1917-1971). Imieniem tego twórcy współczesnej poezji ludowej nazwana została ogólnopolska nagroda artystyczna przyznawana corocznie w Warszawie wybitnym twórcom ludowym. Jan Pocek debiutował w okresie międzywojennym, publikował w czasopismach, antologiach poezji chłopskiej Wieś Tworząca, wydał też własne tomiki poezji Zgrzebne pieśni (1947), Malwy (1963). W 1973 r. ukazały się Wiersze Jana Pocka, a w 1980 wybór wierszy Poezje.

Zapraszamy do zapoznania się z historią życia i twórczości Jana Pocka opisaną przez Józefa Ziębę.

Jan Pocek (właściwe nazwisko Poczek) urodził się 4 maja 1917 roku we wisi Zabłocie koło Mrarkuszowa, w powiecie puławskim. Był piątym, najmłodszym dzieckiem Antoniego i Franciszki, z domu Mańka, Poczków.

Ojciec zmarł w czterdziestym ósmym roku życia, 22 kwietnia 1921 roku, gdy Jan miał zaledwie cztery lata. Od tego czasu prowadzeniem niewielkiego gospodarstwa zajmowała się matka.

W 1930 roku ukończył siedmioklasową Szkołę Powszechną w Markuszowie, uzyskując na świadectwie siódmej klasy ogólną ocenę bardzo dobrą. W roku kryzysu gospodarczego o dalszym kształceniu nie było mowy. Trzynastoletni absolwent szkoły powszechnej musiał pozostać w domu bez żadnej wyraźnej życiowej perspektywy. Nie mógł liczyć na odziedziczenie skromnej ojcowizny, gdyż czekał już na nią dwudziestojednoletni brat, Józef. Do nauki rzemiosła nie miał skłonności. Pewne możliwości stwarzała jedynie organizacja młodzieżowa, angażująca do pracy społecznej pozostającą bez zajęcia wiejską młodzież. Pocek wstąpił do miejscowego koła Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici". Wkrótce zastał sekretarzem związku sąsiedzkiego. Organizacja ta, a zwłaszcza jej organ prasowy, tygodnik "Wici", wywarły decydujący wpływ na kształtującą się osobowość przyszłego poety.

Program ideowy ZMW RP "Wici" ukształtował się pod wpływem polskich agrarystów, a politycznie pozostawał w kręgu oddziaływania PSL „Wyzwolenie". Agoraryści, a wraz z mima wiciarze, przeciwstawiali wieś miastu uznając, że uprawa roli jest podstawą egzystencji narodu, a sposób życia ukształtowany przez społeczność wiejską winien być wzorcem dla sprawiedliwego ludowego państwa, stwarzającego równe szanse rozwoju intelektualnego i twórczego każdej jednostce. Program ten był rozpowszechniany przez czasopismo "Wici", a zwłaszcza jego dodatek, "Kulturę Gromad". Zachęcano w nim młodzież wiejską do samodzielnego organizowania działalności społecznej i kulturalnej na wsi.

Stanisław Młodożeniec i Jan Wiktor, redaktorzy "Kultury Gromad", zachęcali wiejską młodzież do ujawniania i rozwijania zdolności artystycznych. Dla powstających utworów literackich otwarto łamy "Wici". W efekcie, pod koniec międzywojennego dwudziestolecia,, w piśmie tym pojawiło się szereg nazwisk młodych chłopów publikujących programowo wiciarskie wiersze. Wśród nich znalazł się debiutujący w 1937 roku dwudziestoletni Jan Pocek.

Wiersze drukowane na łamach "Wici" różniły się znacznie od tradycyjnych wzorów literatury Ludowej. Dawały wyraz procesowi społecznego wrzenia, który rozsadzał też skostniałe poetyckie formy ludowej pieśni. Utwory wiciarzy wyrażały gorące pragnienie przebudowy społecznej i kulturalnej wisi. Owiane były agrarystycznym mitem chłopa-oracza gospodarującego na własnym kawałku ziemi, który, związany z nią biologicznie, najlepiej potrafi odczuć jej piękno, a w razie potrzeby - bronić. Na takich podstawach i hasłach kształtowała się osobowość młodego Pocka.

Jak wynika z jego zwierzeń, konieczność pisania wierszy uświadomił sobie wcześnie, ale początkowo ukrywał to, by nie narazić się na pośmiewisko kolegów. Ze względu na swoje literackie zainteresowania, czuł się wyobcowany z grona rówieśników:

(...) młodzież wiejska goniła tylko za miłością i groszem na niedzielną "czterdziestkę", ja natomiast goniłem za książką, żeby pochłaniać strofy poetyckie, odkrywać i przeżywać nowe wartości estetyczne Rodziła się we mnie coraz większa miłość do poezji.

Bodźcem przyspieszającym rozwój talentu poetyckiego Packa stał się jego debiut prasowy. Publikacja utrwalała przekonanie o celowości pisania wierszy oraz skłaniała do przekazywania w nich nie tylko własnych przeżyć, ale i problemów nurtujących młode pokolenie chłopów. Wkrótce znalazł swój własny sposób poetyckiej wypowiedzi. Mogą o tym świadczyć jego dalsze wiersze, opublikowane przed wybuchem wojny.

Dwudziestodwuletni poeta nie brał bezpośredniego udziału w działaniach wojennych, ale głęboko przeżył utratę niepodległości. Swoje uczucia wyraził w wierszu Litania dla żołnierza, Z chwilą pojawienia się w puławskiej wsi Batalionów Chłopskich, włączył się czynnie w działalność konspiracyjną. Miejscowa organizacja wykorzystywała przede wszystkim jego talent poetycki, angażując go do współpracy z konspiracyjnym pismem "Orle Ciosy". Na jego łamach Pocek systematycznie publikował swoje wiersze.

Zapotrzebowanie na słowo poetyckie oraz możliwość publikacji dopingowały go do wzmożenia twórczej pracy. Jego wiersze z tego okresu, podobnie jak innych poetów chłopskich, miały charakter patriotyczny, opowiadały o prześladowaniach i wyrażały wodę walki z okupantem.

Wobec szerokiego rozwoju konspiracyjnego czasopiśmiennictwa na wsi i ujawnieniu się licznych literackich talentów, władze Obwodu IV BCh włączyły sprawy kultury wsi do programu swej działalności. Opracowano szeroki program ochrony i popierania twórczości chłopskiej oraz stworzenia warunków dla jej dalszego rozwoju. Z inicjatywy Józefa Nikodema Kłosowskiego powołano konspiracyjny Związek Poetów i Pisarzy Ludowych. Program szeroko zakrojonej działalności kulturalnej na wsi rozwijano pod hasłem "wieś tworząca". W ramach organizacyjnych BCh zaczęto organizować tzw. "Bataliony Ochrony Kultury". We wisi Orchowiec, w dawnym powiecie krasnostawskim, Kłosowsiki stworzył "Dom Prasy Ludowej". Przygotował też i wydał na powielaczu tomik konspiracyjnych wierszy chłopskich Wieś tworząca.

We wstępie do tej antologii stwierdził:

Wieś była od dawien dawna ową cudowną krynicą, z której wypływały w ciągu wieków strumienie polskiej literatury i sztuki. (...) wieś tworzy. Ta wieś, która była niegdyś jeno źródłem natchnienia rodzimej literatury i sztuki, dziś sama stanęła do pracy, by własnymi siłami, chłopską twardą, często do pióra nie nawykłą dłonią, pisać kronikę polskiego cierpienia, dzieje martyrologii Narodu i dzieje okrutnej walki, walki na śmierć i życie o wolną Ojczyznę, o Polskę Ludową.

Bezpośrednio po wyzwoleniu, po wyjściu z konspiracji, program "wsi tworzącej" usiłował propagować w Lublinie Leon Pokora. Powołał pod tą nazwą rodzaj stowarzyszenia, W listopadzie 1944 Toku Ludomir Stasiak przekazał mu wiersze Packa. Pokora natychmiast nawiązał kontakt z (nieznanym mu poetą, starając się zjednać go dla idei "wsi tworzącej"). W liście wysłanym z Lublina 21 Listopada 1944 roku pisał:

Musimy stworzyć swoją siłę, swoją kulturę, swe szkoły o programie wyższym, a swobodnym trybie nauczania. Zdobyć samodzielne fundusze na druk, swoje fabryki papieru i drukarnie, domy kultury i biblioteki w każdej wsi. Dać ziemię w końcowym rezultacie w pierwszym rzędzie twórcom chłopskim. Zaciągnąć ich nie do wojska, a do Batalionów Ochrony Kultury! I to wszystko będzie, gdy będzie "Wieś Tworząca" i będzie silna, zdobędzie serca wsi, zjednoczy w sobie wszystkich łaknących ducha i wiedzy. Proszę was, bądźcie apostołem, wyciągnijcie podobnych sobie, łączcie ich - prześlemy wam instrukcje, wspomożemy; dostaniecie dom, jaki kultury, ocalicie, jaką bibliotekę dworską - zbierzecie na rzecz biednych, utalentowanych jednostek, potrzebną ilość chleba, byle była organizacja silna, z całego dawnego BCh! Z całego, chcącego udoskonalenia się Ludu!.

W tym samym liście z najwyższym uznaniem wypowiadał się o otrzymanych od Ludomira Stasiaka wierszach Pocka:

Nie macie pojęcia jakie piękne są wasze utwory! Prostota, swoboda, lekkość, a co najważniejsze prawda i samodzielność duchowa. Wiecie, nikt przed wami nie spotrafił (!) oddać tak prawdę wsi, tym bardziej chłop. Będziecie na pewno wielkim poetą, który w powodzi poetów ma coś odrębnego do powiedzenia, zupełnie samodzielnie przeżytą codzienność, podaną w słowie i prawdziwie swoistej i własnej.
Jednocześnie ostrzegał:

Nie zagubiajcie się w kulturze ogólnej! Czerpcie ze skarbnicy własnej męki duchowej i czystości sumienia... Uczcie się raczej od natury własnego serca i od piosenki ludowej... prastarej....

Listy Leona Pokory świadczą o tym, że wywierał on duży wpływ na twórczość swego przyjaciela z Zabłocia. Zachwyty nad pięknem otrzymanych wierszy oraz zabiegi, czynione w sprawie ich publikacji w powstającej w Lublinie prasie, dopingowały Pocka do wzmożonej pracy. Pokora starał się w tym czasie o wydawanie własnego pisma. Do jego redagowania zamierzał zaangażować Jana Pocka. Wy musicie do nas przyjechać - pisał w cytowanym liście - i grać pierwszą rolę w odrodzeniu wsi i kultury polskiej.

Mimo tak zachęcających perspektyw, Pocek nie przyjechał do Lublina, ale nadsyłał Pokorze swoje utwory, a ten zamieszczał je w kolejnych kolumnach "Wsi Tworzącej" na łamach "Wici", "Światła", "Wsi" i "Zdroju". Dzięki tym publikacjom nazwisko Pocka stało się znane w kręgach zainteresowanych literaturą ludową, a jego twórczość zyskiwała coraz życzliwsze przyjęcie w prasie. Leon Pokora, w liście wysłanym 11 sierpnia 1945 roku, mówi wprost o sławie poetyckiej Pocka:
Macie już wielką sławę; drukowani w "Wiciach", zamieszczeni w dziełku "Plon niesiemy, plon" (dwa wiersze) i czołowo reprezentowani w arkuszu zjazdowym "Wsi tworzącej", idziecie teraz na łamy "Wsi", by zostać jej współpracownikiem.

Mimo tych zapewnień, atmosfera wokół "Wsi tworzącej" nie była najlepsza. W 1947 roku Pokora napisał:

Niestety, BCh z chwilą wyzwolenia popadły w tępą rezygnację, odbiło się to i na pracy 'Wsi tworzącej". Próbowaliśmy zorganizować "Wieś tworzącą" przy "Wiciach" (Apel w numerze z dnia 29 października 1944), później jeszcze wszczęliśmy starania o chłopskie bataliony obrony kultury - ale w rezultacie sprawy polityczne całkowicie przytłumiły tę akcję. Nie było Już mowy o żadnej poważniejszej akcji. Została natomiast zwołana dn. 11 maja 1945 roku konferencja pisarzy chłopskich w Lublinie, na której uchwalono założyć Koło Literatów Ludowych, jako pierwszą sekcję "Wsi tworzącej". Jednocześnie pojawia się pierwsza kolumna "Wsi tworzącej" w czasopiśmie "Zew Chłopski". Wybija się wtedy w pracach organizacyjnych młody Syska Henryk, w pracy pisarskiej J. Pocek z puławskiego.

Brak danych nie pozwala stwierdzić, czy Pocek angażował się w owym czasie w działalność polityczną. Jedynie z listu Leona Pokory, wysłanego z Lublina 24 marca 1945 roku, można wnosić, że poetę spotkała w tym czasie jakaś duża przykrość, która odbiła się na jego zdrowiu i wpłynęła na stan twórczej depresji.
Kolego! - pisał Pokora do Pocka - wasz list przeraził mnie; jeślibyśmy chcieli tak pojmować rzeczy to nikt by z nas chłopów nie podjął się walki i pracy, niewola i bezwład trwałyby wieki.

Z powodu złego stanu zdrowia, a może z innych przyczyn, poeta nie dążył, jak jego konspiracyjni koledzy, do kariery politycznej, a nawet zmiany swojej sytuacji życiowej. Taką szanse stwarzał chociażby wyjazd na ziemie odzyskane. Zachęcał go do tego Leon Pokora:

Jedźcie na zachód - pisał w liście z sierpnia 1945 roku - Do Kołobrzegu, już dziś, jeśli czujecie się oprócz poety i działaczem. (...) Dostaniecie i dla siebie willę - a w okolicy lepsze gospodarstwo - byle byście mieli tam, kogo obsadzić.

Pocek nie skorzystał z tej nęcącej oferty. Pozostał w Zabłociu w nie ustabilizowanej sytuacji życiowej. Pod koniec 1945 roku został członkiem Oddziału Wiejskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich. Dorywczo pracował w spółdzielni w Markuszowie. W rok później zapisał się na Spółdzielczy Kurs Korespondencyjny. Uczył się bardzo pilnie. Od listopada 1946 do wiosny 1947 roku na ogólną ilość przewidzianych 137 wykładów zaliczył 127. Uzupełnienie pozostałych dziesięciu warunkowało przyjęcie na stacjonarny kurs i otrzymanie dyplomu. Za udział w kursie należało zapłacić 2700 złotych. Kwota ta przekraczała jego możliwości finansowe, musiał więc przerwać rozpoczętą naukę.

O jego ówczesnej sytuacji materialnej może świadczyć odpowiedź na ankietę Oddziału Wiejskiego ZZLP z 26 lutego 1947 roku. Proponowano mu wówczas, by skorzystał z dobrowolnego ubezpieczenia. Pocek odpowiedział:

Z Ubezpleczalni rezygnuję. Chociaż nigdzie nie pracuję i nie jestem ubezpieczony, to jednak z powodu ubóstwa nie byłbym w stanie opłacić połowy (nie podano sumy - J. Z.) składki. (...) - z pisania nie mam żadnego dochodu. Choć piszę, ale drukują rzadko i to bez żadnych wynagrodzeń. Również nie mam własnego gospodarstwa. Jako najmłodszy z rodzeństwa [mieszkam] z matką (...) utrzymywany przez starszych braci[15].

Należy tu jednak nieco skorygować opinię, Pocka co do ilości publikacji. W latach 1945-1947 ogłosił w prasie około trzydziestu wierszy. Nie jest to mało, jak na początkującego, przed debiutem książkowym, poetę. Faktem pozostaje jednak to, że publikacje nie dawały mu żadnego dochodu. Z wypowiedzi tej można wnosić, że ilość wydrukowanych utworów pozostawała w niewspółmiernym stosunku do tego, co poeta stworzył.

Konsekwencją licznych publikacji prasowych było staranie się o wydanie pierwszej książki. Debiutowi Pocka patronowało kalka osób. Piotr Greniuk, ówczesny redaktor tygodnika "Wici", jako pierwszy zachęcał go do wydania samodzielnego tomu. Dziesiątego sierpnia 1945 roku pisał do Pocka z Łodzi:

Teraz stawiam Wam propozycję: zbierzcie wszystkie swoje wiersze, i te dawne, i ostatnie - przepiszcie je i przywieźcie do mnie. Lepiej osobiście, niż wysyłanie pocztą. Chciałbym wydać Wasze wiersze drukiem w takiej właśnie broszurze jak moja z osobną okładką itp. Wstęp do niej napisze Piętak, który bardzo Was chwali. Wiersze Wasze bardzo mu się podobały.

Z podobną propozycją wystąpił w kilka miesięcy później Leon Pokora. Roztaczał przed poetą zachęcającą perspektywę finansową. Wyliczał:

Waszą rzecz wydałby za 20-30 tys. Dochód? 10 tys. egz. po 30 zł. - 300 tys. Oczywiście kolportaż, ze 100 tys., ale jakieś 200-150 tys. po rozprowadzeniu zostaje.

Zabiegi o debiut Pocka nie były zupełnie bezinteresowne. Chciano wykorzystać go jako atut w propagowaniu "Wsi Tworzącej".

Może i tak być, (gdy zechcecie) - pisał Leon Pokora - że wasz zbiorek będzie pierwszym numerem serii "Wsi tworzącej" w Bibliotece "Wici", co wzmaga nasze znaczenie.

Debiut Jana Pocka, Zgrzebne pieśni, ukazał się na początku czerwca 1947 raku. Brak danych nie pozwala określić wysokości nakładu tego tomu. Nie wiadomo, czy wydano go w nakładzie dziesięciu tysięcy egzemplarzy. Lichy papier i bardzo skromna szato graficzna (jedyną ozdobą jest mały rysunek na szarej, cienkiej okładce, przedstawiający grającego na fujarce pastuszka pod płaczącą wierzbą) może świadczyć, że Ludowy Instytut Kultury w Łodzi, który wydał tę książkę, nie zainwestował w nią dużych środków finansowych. Brak także informacji, jakie honorarium dostał Pocek za swój debiutancki tomik. Jego niewielka objętość, obejmująca zaledwie dwadzieścia pięć utworów, oraz skromna szata graficzna, wskazują, że jeśli w ogóle je otrzymał, to było ono niewielkie. Był to już debiut, co najmniej o rok spóźniony. Książka ukazała się w okresie zaostrzającej się walki politycznej. Ataki kierowane były w stronę opozycyjnego PSL, ale rozszerzono je wkrótce na tradycję kultury i literatury ludowej. Nie oszczędzono też programu "wsi tworzącej". Okazję stworzył jej drugi numer, wydany w marcu 1947 raku jako stały dodatek do "Miesięcznika Ludowego". Atak wyszedł najpierw od zmienianej już redakcji "Wsi", a następnie z łamów "Kuźnicy".

Już sam fakt, że powstały w okresie okupacji program "Wsi Tworzącej" nie uległ daleko idącej rewizji, że zgrupowani wokół niego kontentują się pozbawionym racjonalnego uwarunkowania pragnieniem tworzenia własnej grupy ideologicznej, zalążka duchowego pod nowy styl literacki i formę artystyczną" niepokoi bardzo...

W "Kuźnicy" nie było "niepokoju", kwestionowano tu już możliwości twórcze środowiska wiejskiego. Według publicystów tego pisma, należało jedynie dążyć do podniesienia poziomu kulturalnego zacofanej wsi poprzez upowszechnianie wśród chłopów klasyków literatury. Oto bardzo znamienna wypowiedź:

Zdawałoby się, że podtytuł pisma ("Miesięcznik Ludowy" J. Z.) wspominający o krzewieniu kultury na wsi upoważniałby nas do oczekiwania, iż w treści numeru znajdziemy przedruki najcenniejszych utworów naszej klasycznej poezji i prozy, reprezentację cennych dzieł plastycznych etc. ... W dziale literackim mamy dodatek "Wieś Tworząca". Dodatek ten przynosi znowu artykuły i utwory literackie, które bynajmniej nie mogą stanowić kulturalnego wzorca dla wiejskiego czytelnika. Przeciwnie te artykuły i te teksty literackie zamykają się bez reszty w zagadnieniach wiejskich. Horyzont czytelnika pozostaje ledwie przesunięty poza opłotki jego rodzinnej wsi

Zgrzebne pieśni, nie wykraczające poza "wiejskie opłotki", nie mogły liczyć na życzliwe przyjęcie krytyków, poszukujących zupełnie innych wartości. Stosunkowo jeszcze sprzyjający poecie recenzent "Miesięcznika Ludowego" zauważył, że tom poezji Pocka jest miękki i miejscami słodkawy, aż dziw bierze, jak człowiek ciężko harujący na roli może się tak dobrotliwie zachwycać niebem, ziemią i chatką słomianką. A zatem i tu nowości nie widać. (...) Drugi rys utworów Pocka, na który musimy zwrócić uwagę, to poetyczność. Dzięki temu nawet nieporadna forma jest przesycona tym ciepłem serdecznym. Dlatego wiersze w "Zgrzebnych pieśniach" nie są sztuczne i zimne. Wytknięte tu wady, zwłaszcza nieporadność w formie obniżają wartość zbiorku. Ale zalet jest dostatecznie dużo, żeby można bez obawy pokładać nadzieję w ukazującym się tekście.

Znacznie surowiej ocenił debiut Pocka Robert Stiller w "Tygodniku Warszawskim", w notce pod wymownym tytułem Nieporozumienie i pośpiech. Pisał tam:

(...) wiersze te są naprawdę niżej krytyki. Stuprocentowe odwieczne, laickie wierszoklectwo. Z tym, że kiedyś wierszopis musiał się pomęczyć, choć nad rymami, a dziś liberalna poetyka zdejmuje mu ten kłopot z głowy i pozwala rymować zgoła: sny pracy, albo: wiersz bukiet. Twórczość Pocka stanęła w najgorszym miejscu, jakie można sobie wyobrazić. Wszystkie walory tzw. poezji samorodnej zdążył w sobie zdusić, by nic w zamian nie osiągnąć. Jego wiersze to zlepek świecideł odpustowych, kupowanych zresztą w najlepszej wierze. Już nie sztuka prymitywizmu, jeszcze daleko od malarstwa, w wyniku mamy oleodruk. Niektóre wiersze to wprost klasyczne parodie. Pocek nie umie Już sadzić kartofli, tylko wiśnie, jarzębiny i kwiaty złote". Celem tej czynności jest, by "słowik mógł śpiewać w majowe, pełne rosy i księżyca noce...". Nie może sobie też darować ani "łona", ani paru opisów własnego procesu twórczego, ani, ojej, "muzy z lutnią", "przelatującej nad kolebką". A jeden z wierszy pisany jest taką strofką ze stałym refrenem:

"Że w sadzie moim, tuż za okienkiem,
żadna jabłoń zakwitnąć nie może,
bo brak im słońca i rosy
- smutno mi, boże!..."

Szkoda męczyć dalej. Może Pocek będzie kiedyś poetą, ale niechże Ludowy Instytut Kultury w Łodzi zaczeka jeszcze z wydawaniem jego utworów, bo naprawdę, szkoda: 1) paczyć samego autora, 2) pogrążać Jego nazwisko, 3) trwonić pieniądze.

Nie wiadomo, czy ta druzgocąca notatka dotarła do debiutanta. Nie wpłynęła w każdym razie na zahamowanie jego twórczości. Pocek nadal pisał wiersze, a nawet podjął próbę napisania powieści. Od tego zamiaru odwodził go Leon Pokora, zachęcając jedynie do pisania pamiętnika.

W czerwcu 1949 roku Pocek złożył w "Czytelniku" swój nowy tomik wierszy zatytułowany Chłopskim słowem. Tomik ten nie ukazał się i nie wiadomo nawet, jakie zawierał utwory. W okresie rodzącego się socrealizmu jego wiersze były nie do przyjęcia.

W prywatnym życiu Pocka zaszło kilka ważnych wydarzeń, które miały wpływ na jego dalszą twórczość poetycką. Trzeciego kwietnia 1948 roku zawarł związek małżeński z Marianną Wiśniecką z sąsiedniej wsi Kaleń. Bezpośrednio po ślubie przeniósł się do domu żony i teściowej, nie wnosząc do wspólnego gospodarstwa nic, poza talentem poetyckim. Postawiło go to w dość trudnej sytuacji i zmusiło do poszukiwania pracy poza rolnictwem. Postanowił opuścić rodzinne strony. W listopadzie 1948 roku złożył podanie o pracę w Zarządzie Głównym Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Odpowiedziano mu, że w związku z reorganizacją instytucji niemożliwe jest skorzystanie z jego oferty.

Pojawiła się natomiast szansa współpracy z kilkoma czasopismami. Redakcje nie interesowała już zupełnie twórczość poetycka Pocka. Proponowano mu, by został korespondentem terenowym i nadsyłał informacje dotyczące głównie przejawów walki klasowej na wsi.

Walka klasowa na wsi instruowała redakcja tygodnika "Wieś" krytyka działalności instytucji (w nich ludzi nie spełniających potrzeby mas ludowych) wymaga czujnej obserwacji i opisania faktów, które są przykładem tej walki z obu stron.

Jeszcze bardziej wymowna była oferta tworzącej się redakcji "Nowej Wsi":

Przystępujemy do wydawania tygodnika ZMP pn. "Nowa Wieś", pisma, które będzie pismem bezrolnej, mało i średniorolnej młodzieży chłopskiej, demaskującym wyzysk tej młodzieży przez kapitalistów wiejskich i mobilizującej do walki z krzywdą i wyzyskiem, do zaprowadzenia wyższych zespołów (chyba zespołowych? J. Z.) form gospodarki rolnej, przy której zniknie raz na zawsze wyzysk biedniejszych przez bogatszych. Zadaniem pisma jest pokazanie, jakimi sposobami bogacze, którzy posiadają tak wiele ziemi, że nie mogą obrobić jej pracą własnej rodziny, wyzyskują mało i średniorolnych chłopów oraz jakimi sposobami pokrzywdzeni powinni walczyć z wyzyskiem. (...) Zwróćcie także uwagę na działalność plebani, zwłaszcza na postępowanie księży poza kościołem, na działalność organizacji religijnych jak "Caritas", Kółko Różańcowe, różne bractwa i stowarzyszenia (szczególnie na Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży), które pod pokrywką religii często rozpowszechniają propagandę przeciwko władzy robotniczo-chłopskiej i przeciwko tym reformom i zmianom, które bronią ludzi pracujących przed wyzyskiem ze strony wiejskich bogaczy

Cytat ten pochodzi z pisma zachowanego w spuściźnie Pocka. Jego treść wyraźnie wskazuje na nowy program polityki kulturalnej i społecznej wobec wsi, odbiegający od programu "wsi tworzącej" i od wizji poetyckich autora Zgrzebnych pieśni. Pocek musiał sobie zapewne powoli uświadamiać, że jego chłop, kapłan kroczący "pod baldachimem kosy", zupełnie nie odpowiada nowej rzeczywistości. Jego wiersze przestały się podobać nowym redaktorom pism, które przed trzema laty tak chętnie go drukowały. W roku 1949 nie ukazał się w prasie żaden jego utwór.

Jeśli Pocek zamierzał nawiązać ściślejszą współpracę z czasopismami o tematyce rolnej, musiał zupełnie przestawić swój punkt widzenia na sprawy wsi. Przyspieszenie tego procesu nastąpiło w połowie 1949 roku, kiedy dzięki staraniom Leona Pokory otrzymał pracę w redakcji czasopisma Gromada" i przeniósł się do Warszawy. Od września 1950 do końca maja 1951 roku uczestniczył w ośmiomiesięcznym kursie w Ośrodku Szkolenia Dziennikarzy. Tam zapewne został ostatecznie przekonany do nowego programu polityki rolnej. Kurs ten ukończył z wynikiem bardzo dobrym.

Po jego ukończeniu otrzymał uprawnienia dziennikarskie i zaczął systematycznie publikować swoje artykuły na łamach "Gromady Rolnika Polskiego". Opatrywał je pseudonimem Jan Paprotny, a mniejsze notatka kryptonimem J. P. Treść publikowanych przez niego artykułów nie odbiegała od podobnych prasowych publikacji. W niczyim też nie zdradzała poety zafascynowanego do niedawna programem "wsi tworzącej". Wiele wskazuje na to, że Pocek w ogóle przestał w tym czasie pisać wiersze. Nie opublikował żadnego utworu poetyckiego. W swoich artykułach, zgodnie z ówczesną polityką rolną, podejmował i przedstawiał w różowych barwach problematykę kolektywizacji wsi. Pisał o pierwszomajowych i innych zobowiązaniach, o mechanizacji i o życiu partii w środowisku wiejskim. W marcu 1952 raku zastał członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tematów do swych publikacji szukał najczęściej na Lubelszczyźnie, by przy okazja zbierania materiałów odwiedzać pozostającą w Kaleniu powiększającą się Rodanie. W czasie pobytu w domu zajmował się pracą na roli.

O charakterze publicystyki Pocka z tego okresu oraz o jego widzeniu spraw wsi najlepiej może świadczyć fragment relacji ze spotkania ze znanym później poetą i artystą kowalem, Bronisławom Pietrakiem, w Gutanowie:

Na końcu wsi za resztówką znajduje się kuźnia. Dobiega z niej dźwięk młota i zgrzyt "buchwela" (piłka do piłowania sztab żelaznych). To młody kowal obywatel Bronisław Pietrak wraz z ZMP-owcem Wiesławem Siwcem szykują słupki do ogrodzenia szkolnego. Sprawne, mocne dłonie kowala tną szybko szynę

Liczyły się, więc wówczas jedynie "sprawne i mocne ręce kowala", a nie jego artystyczne zdolności. Odwiedzający go chłop-poeta, przemieniony w dziennikarza, interesował się przede wszystkim efektami prostej, fizycznej pracy zmierzającej do realizacji pierwszomajowego zobowiązania.

 

Jan Pocek cz. 2

Pocek został członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Graficznego, Prasy i Wydawnictw. Jako dziennikarz nie osiągnął jednak fortuny. Z zachowanej umowy o pracę w redakcji "Gromady" i "Rolnika Polskiego" z 24 czerwca 1965 roku wynika, że zobowiązany był do organizowania przygotowywania do druku korespondencji w dziale rolnym oraz do napisania w ciągu miesiąca dwóch własnych artykułów. Za tę pracę otrzymywał 850 złotych oraz wierszówkę w takiej samej wysokości.

W Warszawie przebywał do 1957 roku. Po zmianach w polityce rolnej, jakie dokonały się po październiku l966 roku, odbyła się w redakcji "Gromady" i "Rodnika Polskiego" weryfikacja zatrudnionych tam dziennikarzy. Objęto nią i Jana Packa, który ze względu na brak średniego wykształcenia został zwolniony z pracy. Decyzję tę przeżył bardo głęboko. Rozgoryczony, z nadszarpniętym zdrowiem, wrócił do mocno podupadłego gospodarstwa. Po niemal ośmiu latach zawodowego dziennikarstwa znów stał się chłopem. Zerwał wszelkie kontakty ze środowiskiem warszawskim. Od maja 1957 roku przestał nawet płacić składki partyjne.

Po powrocie do Kalenia krótko pracował w Markuszowie jako magazynier piekarni, ale ze względu na zły stan zdrowia zrezygnował z tego zajęcia. Zajął się pracą na roli. Wkrótce odnalazł się jako poeta. Jakby nie istniała kilkuletnia przerwa, powrócił do dawnej poetyckiej wizji świata.

Do wznowienia twórczości poetyckiej dopingowały czasopisma i środowiska zainteresowane współczesną literaturą ludową. Pierwszy przypomniał Jana Pocka "Zielony Sztandar". Trzynastego marca 1957 roku na łamach tego pisma ukazała się kolumna zatytułowana Piewca puławskiej wsi. Obok zdjęcia poety podano tam krótką notkę oraz wydrukowano jego dwa wiersze: Po grób i Nie zapomnę. W Lublinie poetą z Kalenia zainteresował się najpierw powstały w 1957 roku Klub Inteligencji Wiejskiej. W 1959 roku wiersze Pocka ukazały się w "Chłopskiej Drodze" i Orce". W tym samym roku otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie poetów ludowych ogłoszonym przez Lubelski Oddział Stowarzyszenia PAX. W rok później Tadeusz Kłak ogłosił w "Kamenie" artykuł pt. Zgrzebne pieśni, w którym wnikliwie zanalizował dotychczasowy dorobek poetycki Jana Pocka. Warto przytoczyć tu kilka zdań z tego artykułu, by skonfrontować je z opinią o tym tomiku sprzed dziesięciu lat.

Boję się Jana Pocka nazwać poetą ludowym. Jest przecież chłopem, pracuje na roli pisze wiersze. Spełnia, więc wszystkie warunki, by na takie określenie zasłużyć. A jednak nie użyję tej nazwy, bo mogłaby Pocka krzywdzić, tyle wiąże się z nią nieporozumień. Pocka wyróżnia spośród tzw. poetów ludowych autentyczny talent poetycki, poświadczony już wydanym zbiorkiem wierszy. (...) Największa wartość twórczości Pocka zawiera się w samym tworzywie. Tu w przeciwieństwie do wielu poetów ludowych, którzy imitują zazwyczaj wzory literackie Pocek jest autentycznym chłopem i jego wyobraźnia tkwi w najbliższym świecie: wiśnia, sad, słońce, pola, żniwa. Pocek przyznaje się do piastowskiego pochodzenia chłopa, to go wywyższa, przydaje godności. Życie na wsi w ujęciu Pocka to swoista liturgia: żniwa odmawiają pacierze, kosa jest baldachimem, a chłop kapłanem, który celebruje urodzajność żniwną.

Autor kończy swój artykuł stwierdzeniem: "Wiersze jego zasługują na nową książkową publikacją".

Z podobnym apelem wystąpił w 1961 roku Romuald Karaś w artykule Pocek czeka na wydawcę.

W tym roku nastąpił zdecydowany zwrot w stosunku do twórczości ludowej. Z inicjatywy puławskiej grupy poetyckiej zwołano w Nałęczowie pierwsze spotkanie poetów ludowych z terenu Lubelszczyzny. Wzięło w nim udział trzynastu autorów, wśród nich i Jan Pocek. Ich twórczością zainteresowała Wydawnictwo Lubelskie Alina Aleksandrowicz, która opracowała antologię poetycką "Wieś Tworząca". Znalazły się w niej wiersze jedenastu autorów. Zaprezentowała najwięcej utworów (dwadzieścia osiem) Jana Pocka. Był to jego pierwszy, obszerniejszy zbiór wierszy udostępniony czytelnikom po piętnastu latach, które upłynęły od ukazania się Zgrzebnych pieśni.
 
Utwory te potwierdziły, że Pocek jest dojrzałymi i chyba najwybitniejszym spośród ludowych poetów Lubelszczyzny. W roku 1963 w Wydawnictwie Lubelskim ukazał się jego samodzielny tomik Malwy, obejmujący pięćdziesiąt cztery utwory. Utrwalił on ogólną opinię o wybitnym talencie poetyckimi Jana Packa. Jego wiersze zaczęły pojawiać się na łamach wielu czasopism, młodzież wprowadzała je do repertuaru konkursów recytatorskich, ich cytaty służyły jako motta kolejnych tomów "Wsi Tworzącej". Do ich autora docierały entuzjastyczne opinie czytelników. Jak zwykle życzliwie nastawiony do twórczości Pocka Leon Pokora pisał do swego przyjaciela:
...Ciebie wkiedyś (!), nawet po latach dwustu, spotkać będzie można w literaturze. Poezja Twoja to dokument, pierwszy i może jedyny wierny portret duszy chłopskiej taki, jaki ukształtowany został plemieniem naszym. Bez Ciebie trudno by było zrozumieć, dlaczego nazywamy się Słowianie.

Stefan Lichański dzieli się z Pockiem, po przeczytaniu jego tomu, następującymi wrażeniami:

Szanowny Panie! Wielką przyjemność sprawiła mi lektura Pańskich wierszy, łączących tak znakomicie prostotę i naturalność z wysokim artyzmem. Świadczą one o dobrym oczytaniu w poezji łącznie z awangardową, ale są jednocześnie wypowiedzią indywidualności pisarskiej samodzielnej, nie poddającej się cudzym wpływom.

Tadeusz Nowak, jako redaktor "Tygodnika Kulturalnego", pisał:
...nadesłane nam wiersze podobały mi się. Jest w nich wzruszenie, sporo łagodnego i pięknie przekazanego krajobrazu. Najbardziej ujęło mnie Bierzmowanie". Ten też wiersz zatrzymuję do ewentualnego wykorzystania.

W roku 1965 zwołano w Lublinie pierwszy Ogólnopolski Zjazd Pisarzy Ludowyah. Powołano do życia Międzywojewódzki Klub Pisarzy Ludowych. Jan Pocek został wiceprzewodniczącym jego zarządu. W rok później Klub ogłosił ogólnopolski konkurs poetycki dla twórców ludowych. Jury przyznało Pockowi pierwszą nagrodę. W tym samym roku został członkiem Stowarzyszenia PAX[43] i reprezentował województwo lubelskie na Kongresie Kultury Polskiej w Warszawie.

W roku 1967 z okazji jubileuszu pięćdziesięciolecia urodzin otrzymał za całokształt twórczości Literackiej nagrodę Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie.
W latach 1967 i 1969, z okazji dnia działacza kultury, był wyróżniany nagrodami i dyplomami uznania przyznanymi przez Wydział Kultury PWRN w Lublinie i Wydział Kultury PPRN w Puławach. Z okazji piętnastolecia PRL zastał odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Jako członek Międzywojewódzikiego Klubu Pisarzy Ludowych, a następnie Stowarzyszenia Twórców Ludowych, zapraszany był często na wieczory autorskie. Uczestniczył w nich jednak niechętnie - ze względu na zły stan zdrowia, słaby i monotonny głos, a zwłaszcza przez swą wielką skromność. W dniu 26 lipca 1966 roku, wraz z grupą pisarzy ludowych z Lubelszczyzny, brał udział w wieczorze autorskim w Domu Chłopa w Warszawie.

Jego wiersze, poza prasą, ukazywały się w kolejnych tomach "Wsi Tworzącej" i innych wydawnictwach prezentujących dorobek poetów ludowych. Poza już wymienianymi, można je znaleźć w antologiach: Od Bugu do Tatr i Bałtyku, Wiersze proste jak życie, Chłopski znak, Antologia współczesnej poezji ludowej i Pogłosy ziemi. Najwięcej utworów zamieszczono w 2 tomie Wsi tworzącej(34) i w Antologii współczesnej poezji ludowej(28). We wszystkich tych publikacjach utwory Pocka wyróżniają się korzystnie wśród wierszy innych autorów.

Recenzenci uznawali zgodnie, że Pocek dysponuje nieprzeciętnym, autentycznym talentem Literackim. Niestety, sukcesom tym towarzyszył coraz szybszy rozwój zadawnionej gruźlicy, wspomagany nadmiernym wysiłkiem wynikającym z prowadzenia gospodarstwa i budowy nowego domu. Budowa pochłaniała czas, wszystkie oszczędności, i nie pozwalała na troskę o własne zdrowie. Poeta coraz bardziej tracił siły i z czasem nie mógł wykonywać żadnej pracy fizycznej. Gospodarstwem musieli zajmować się żona i dorastający syn. Wówczas Pacek zdecydował się na dłuższy pobyt w sanatorium przeciwgruźliczym w Adampolu, ale pobyt ten, mocno spóźniony, nie mógł już przynieść oczekiwanej poprawy zdrowia.
Po powrocie z sanatorium, bardzo już osłabiony, zajął się wyłącznie pracą literacką. Chciał przede wszystkim ukończyć rozpoczętą w 1968 roku powieść Urodzaj cierpienia. Książka ta, przedstawiająca życie wisi kilka lat przed wojną, w okresie okupacji i tuż po wyzwoleniu, zawiera wiele momentów autobiograficznych. Została pomyślana bardzo ambitnie, ale ze względu na pogarszające się zdrowie autor nie dopracował jej i nie nadał kształtu godnego druku.

Jan Pocek zmarł w Kaleniu 26 czerwca 1971 roku i został pochowany na cmentarzu w Markuszowie. W roku następnym, dzięki staraniom Stowarzyszenia Twórców Ludowych, z funduszu Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Wydziału Kultury PWRN w Lublinie, na grobie poety postawiono obelisk wykonany przez artystę plastyka Mariana Śwista. Wyrzeźbiona w kilkusetletnim pniu dębu podobizna poety i księga z jego nazwiskiem, datami urodzenia i śmierci, utrwaliły w godny sposób pamięć i miejsce wiecznego spoczynku poety z Kalania. Zupełnie nieudany jest natomiast jego pomnik odsłonięty w Markuszowie w maju 1983 roku.
Po śmierci Pocka komisja złożona z przedstawicieli Wydziału Kultury PWRN, Stowarzyszenia Twórców Ludowych i Muzeum im. Józefa Czechowicza w Lublinie przejęła pozostającą u rodziny spuściznę literacką. Została ona opracowana, zinwentaryzowana i włączona do zbiorów Muzeum im. Józefa Czechowicza w Lublinie.

Obejmuje przeszło osiemset utworów i odmian tekstów poetyckich, dokumenty, korespondencję, zdjęcia poety oraz rękopis wspomnianej już powieści Urodzaj cierpienia. Zachowały się rękopisy wierszy z lat 1945 - 1947 i 1961 - 1971. Brak natomiast utworów z okresu przedwojennego, z czasów okupacji i z pobytu w Warszawie. Nie jest to cała spuścizna rękopiśmienna Jana Pocka.

Poeta nie troszczył się specjalnie o swoje utwory. Często całe zeszyty z rękopisami wypożyczał dziennikarzom lub wydawcom, nie pozostawiając w swych zbiorach nawet ich kopii. W ten sposób duża część spuścizny jeszcze za jego życia została rozproszona.

Po śmierci Pocka ukazało się w prasie wiele notatek i artykułów poświęconych jego życiu i twórczości. Trzeciego października 1971 roku w Muzeum im. Józefa Czechowicza w LubLinie odbył się wieczór pamięci poety z Kalenia. Aktorzy Teatru im. Juliusza Osterwy recytowali wówczas jego wiersze, a przyjaciele dzielili się wspomnieniami o zmarłym. Po wieczorze wyświetlono film dokumentalny, nakręcany w 1963 roku przez Wiesława Micłockiego, ukazujący poetę przy pracy w polu i piszącego swe utwory.

W dowód uznania dla talentu zmarłego poety, 9 stycznia 1972 roku redakcja "Chłopskiej Drogi" ustanowiła doroczną nagrodę artystyczną Im. Jana Packa, przyznawaną ludowemu twórcy wyróżniającemu się talentem, wyobraźnią i prącą w dziedzinie literatury lub plastyki ludowej.

Od kilku lat Stowarzyszenie Twórców Ludowych ogłasza doroczny konkurs literacki im. Jana Pocka. Nagroda i konkurs utrwalają pamięć poety z Kalenia, wzbudzają też coraz szersze zainteresowanie jego twórczością.

Po śmierci Packa ukazały się trzy tomy jego wierszy, obejmujące zarówno utwory już, publikowanej jak i wydobyte z rękopisów. Autor niniejszego szkicu opracował pierwszy pośmiertny wybór wierszy Jana Pocka, wydany w 1973 raku przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w Warszawie. Tom ten obejmuje ponad sto wierszy i został opatrzony posłowiem przybliżającym czytelnikom życie i twórczość zmarłego poety.

Nowy, niemal pięćsetstronicowy tom (Utworów Jana Pocka przygotowała do druku i wydała w 1980 roku w Wydawnictwie Lubelskim, prof. Alina Aleksandrowicz. Autorka wyboru poprzedziła go obszernym studium Świat poetycki ludowego twórcy. Książka rozeszła się bardzo szybko i, rozszerzona o nowe, wydobyte z rękopisów utwory, ukazała się w drugim wydaniu.

Ten obszerny tom również nie objął całej spuścizny poetyckiej Jana Pocka. Wiele jego wierszy godnych druku ciągle pozostaje w rękopisie. Część ich wydobył i wydał w tomie Glosy ziemi autor niniejszego opracowania.

Należy się spodziewać, że mogą wpłynąć jeszcze inne rękopisy, które wzbogacą znany i udostępniany już dorobek poetycka Jana Pocka.

Poeta pozostawał jeszcze sporą własną biblioteką. Składała się ona z sześciuset ośmiu tomów. Wszystkie książki Pocek obłożył w szary papier i spisał w specjalnym zeszycie katalogu. Księgozbiór ten można z grubsza podzielić na trzy główne działy: poradniki rolnicze dotyczące hodowli i uprawy ziemi, beletrystykę i poezję. Biblioteka poetycka liczyła ponad sto indywidualnych tomików różnych autorów, kilka antologii i wyborów wierszy, od romantyków do poetów współczesnych. Wśród romantyków, oprócz Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego i Norwida, znalazły się utwory Lenatowicza, Pola i Syrokomli. Pozytywistów reprezentują: Asnyk, Konopnicka i Bełza, Młodą Polskę: Wyspiański, Ostrowska, Żuławski, Praerwa-Tetmajer, Kasprowicz i Ruffer. Znacznie bogatszy jest zestaw utworów poetów współczesnych. Spotykamy niemal wszystkich (bez Wierzyńskiego i Lechonia) poetów z kręgu "Skamandra", "Kwadrygi" (bez Sebyły) "Okolicy Poetów". Prawie zupełnie brak tomików poetów awangardowych. Z tego kręgu znalazły się tylko wiersze Józefa Czechowicza i Aleksandra Rymkiewicza. Pokolenie Kolumbów reprezentują: Gajcy, Różewiez i Międzyrzecki. Niemal zupełnie brak jest tomików autorów z młodszych generacja. Pocek skompletował ponadto prawie wszystkie dostępne tomiki poetów Ludowych, począwszy od Ferdynanda Kurasia, Jantka z Bugaja, Jana Raka, Wincentego Skuzy, Stanisława Bojarczuka, do antologii i tomików kolegów skupionych w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych. Kolekcję tą uzupełniają Pieśni ludu polskiego Jana Stanisława Bystronia.

Pocek interesował się też teorią Literatury i wersyfikacją. W jego księgozbiorze znalazły się prace Stefanii Skwarczyńskiej: Wstęp do nauki o literaturze oraz Studia i szkice literackie; obok nich Podstawy wersyfikacji polskiej Stanisława Furmanika i Zmiana warty Jana Błońskiego.

Twórczość poetycka Jana Pocka nie rodziła się już tylko jak było to w przypadku dawnych poetów ludowych, ze spontanicznego impulsu i tradycji pieśni ludowej. Jak słusznie zauważyła Alina Aleksandrowicz, poezja Pocka wykracza Już daleko poza typ tej twórczości folklorystycznej, która odwołuje się do tradycyjnych formuł mówienia o świecie, szuka inspiracji artystycznych w kręgu anonimowej literatury ludu.

Pacek starał się już kształtować swoją twórczość w oparciu o lekturę poezji dawnej i współczesnej. Chociaż korzystał z niektórych doświadczeń formalnych współczesnej poezji, na przykład z wiersza wolnego, asonansów, niestosowania w późniejszym okresie wielkich liter i interpunkcji, w sposób świadomy chciał być poetą ludowym. Wynikało to zapewne z pragnienia dotrzymania wierności ideałom przyjętym w młodości. Tę wierność samemu sobie połączył nierozerwalnie z przywiązaniem do wsi.

Treścią prawie wszystkich utworów Jana Pocka jest wieś, i to wieś przeżywana w bezpośrednim, codziennym trudzie życia i pracy na roli. Do wierszy poeta przeniósł konkretne, niemal namacalne realia z najbliższego otoczenia: bliskich mu ludzi (matka, ojciec), zboże, zwierzęta, domy, ptaki, owady, barwy, zapachy, dźwięki oraz najrozmaitsze czynności rolnicze. Łączy go z tym światem bardzo bliski związek uczuciowy, często przekształcający się w kult.

Kult przyrody i ziemi rodzinnej stanowi w twórczości Pocka motyw dominujący, wyrażany zarówno przy pomocy głównego toku obrazowania lub lirycznej wypowiedzi bezpośredniej, jak i w głównym podkładzie znaczeniowym: symboli, metafor, porównań itp.

Poecie nie wystarcza wprowadzanie do wierszy realiów wiejskich, wzmacnia je lub, jak malarz, wtapia w kolor, oblewa złotym blaskiem słońca, wysrebrza księżycem lub rozmazuje w budzącym się świcie czy półmroku wieczoru. Obok naturalnych zieleni łąk, błękitów nieba, bieli brzóz, szarości pod, pojawiają się barwy i blaski bardziej intensywne: złoto, srebro, szkarłat znamiona kultu.

Dużo jest w wierszach Pocka złotego blasku słońca, koloru zórz, księżycowego srebra i błękitu nieba. Nadmiar tych kolorów i blasków wiąże się ze skłonnością poety do wzbogacania otaczających go ubogich i mało efektownych realiów wiejskich.

Obok intensyfikacji barw daje się zauważyć subtelne wyczulenie na dźwięk:

I czasem na dalekich wzgórzach
ozwie się derkacz w miedzianym prosie
jakby księżyc potrącał o wieże kościoła
lub jakby zaskrzypiały na polnych zapomnianych drogach
chłopskich wozów osie...
(Noc w polu)

oraz nie mniej subtelną wrażliwość na zapachy, sprawiające czasem wrażenie smaku:
Najpierw, kiedy żytnie puszcze
zapachną słodkawym chlebem
(Ziemia rozpoczyna żniwa)

Wyczulenie zmysłów na barwę, dźwięk, zapach, smak, a następnie odtwarzanie tych wrażeń za pomocą słowa poetyckiego, nie wystarcza autorowi Zgrzebnych pieśni. Najczęściej wkracza w świat otaczających go rzeczy i zjawisk z własną twórczą, poetycką wyobraźnią. Chętnie posługuje się personifikacją. Ziemia z reguły występuje w jego wierszach jako najbliższa, kochana osoba, przedmiot wyznań i wzruszeń:

Ukochałem cię ziemio rodzona
(Miłość)

O ziemio bogata w pliszki
bogata w białe bociany
U naszej stałaś kołyski
wraz z niebem wraz z zorzami
(U naszej kołyski)

Ziemio z oczyma pełnymi nieba najdroższa ziemio ojczysta
(Wybacz)

Zdarzają się bardziej ciekawe i poetycko rozbudowane personifikacje:

a kiedy łodzie mijają wyspy obłoków
lato wychodzi
na ich brzeg
by obmyć swe stopy w promiennym jeziorze wrzosów
(Odjazd lata)

Podobnych przykładów można spotkać wiele, może nawet zbyt dużo, jak na współczesnego poetę. Często propozycje te świadczą o prawdziwym rozbujaniu fantazji. Poeta przeistacza pola w motyle, które zaczynają szybować w obłokach, to znów niebo w stodołę, bociana w brzozę, wierzbę w giermka, wiosnę w gosposię.
W przekształcaniu, wzbogacaniu i uzupełnianiu otaczającego świata, dochodzi do odkrywania poetyckiej tajemnicy rzeczy i zjawisk, do swoistej poetyckiej mistyki. Ludzie z najbliższego otoczenia poety chłopi, kobiety wiejskie, matka, nawet owady i zboża oraz, przede wszystkim, sam twórca, uczestniczą w jakimś dziwnym ziemskim misterium. Ma ono własną, polną i wiejską, oprawę i obrzędową liturgię. Spełnia ją sam poeta, to znów chłop kapłan pod (baldachimem, kosy, czasem konik palny lub kapłan kwiatów tulipan.

porozmawiać ze złotą pszenicą i białą brzozą
w chórze stokrotek zaśpiewać
i mszy wysłuchać w polu
którą o świcie
przed ołtarzem głogu
odprawia kapłan kwiatów tulipan
a potem przyjąć
z rąk jego
klęcząc na złotym piachu
roślin komunię 
miodową woń pól łąk i lasu
(Modlitwa)

W misterium to często włączona jest matka, szara jak krzyżyk w książce do nabożeństwa", która chodzi w koronie z potu, w brylantach z łez, lnianą koszulą jak szatą złotą stroi swą pierś". Poeta rzeźbi ją niemal tak, jak ludowy światkarz wiejski Madonnę.

Zgodnie z tradycją obrzędowo-liturgiczną, uczestniczący w spełnianiu obrzędu otrzymują bogatą, pełną złota i słońca szatę oraz niezbędne akcesoria liturgiczne:

W kościółku z kwiatów kąkola,
Róż, polny konik maleńki
Odprawia mszę świata w polu
W Zbórz Dojrzewania dzień święty...

Miał kielich misterny w ręku
Ze skrzydła biedronki złotej,
W której zamieniał w krew pańską
Kropelki chłopskiego potu...
(Ceremoniał polny)

Dawna ludowa obrzędowość złączyła się tu z liturgią kościelną. Poeta pragnie w ten sposób wyrazić swój zachwyt dla niezwykłości i poetyckości otaczającego go świata. W zachwycie tym dochodzi do kultu ziemi i wszystkiego, co z niej wyrasta. Na tej podstawie stwarza własną poetycką religię, łączącą w sobie elementy otaczającego go świata rzeczy i zjawisk ziemskich z zapatrzeniem w kosmos, niebo, słońce, gwiazdy, w wieczność. Elementy te są ściśle powiązane i przenikają się wzajemnie. Wyobrażenia religijne łączą się z praktykami i wierzeniami ludu. Jeśli poeta próbuje sobie wyobrazić wieczność i niebo, to widzi je tylko w wymiarach ziemskich:

Kochany dobry Boże !
gdy zdejmiesz mnie z krzyża ziemskiego życia
wieczność mi daj
obsianą zbożem
z wieśniaczą chatą
w kwitnących lipach
(Moja wieczność)

Ta poetycka religia Jana Pocka łączy w integralną całość ziemię z istotami i zjawiskami, które ją zamieszkują. Najmilszym miejscem na ziemi jest dla poety jego rodzinna wieś, chata i pole. Nie może sobie nawet wyobrażać innego, bardziej wymarzonego miejsca dla siebie, swoich przeżyć d szczęścia. Świadczą o tym wielekroć powtarzane w wierszach inwokacje do ziemi oraz bezpośrednie wyznania uczuć. Świadomość organicznego związku z ziemią ukształtowała jego swoistą filozofię, którą przedstawił w wierszu Od ziemi otrzymam nagrodę. Swoje życie porównuje w nim do zrośniętej z ziemią sosny, z której miał niegdyś kołyskę, w ladach dojrzałych chatę, a w końcu trumnę; po śmierci otrzyma zaś w nagrodę żywy pomnik brzozę.


To organiczne zrośnięcie z ziemią nie uwalnia go jednak od cierpień i upokorzeń. Z ziemią łączyła go ciężka fizyczna praca, której nie uznawał za przekleństwo, ale za dobrodziejstwo. Wynika stąd najgłębiej przeżyta przez poetę chłopskość jego wierszy, łącząca pracę na roli z niezwykłym przywiązaniem do niej. Stąd też płynie głęboka świadomość związku łączącego go z własną warstwą społeczną. Świadomość ta została ukształtowana nie tylko poprzez ziemię i wieś, ale przez program agrarystów, wiciarzy i Batalionów Chłopskich. Brak w niej środowiskowych kompleksów. Pocek wierzy, że chłop jest potomkiem Piasta, a jego twórczość idzie (...) ku wioskom, ku ziemi chłopskim szerokim krokiem". Jest świadomy wartości, jakie niesie ze sobą współżycie chłopa z ziemią i naturą. Przeciwstawia je miastu:

ja nie wiem jak można kochać
nie słysząc pieśni słowika
umierać w miast kamiennych lochach
bez płaczu pszenic łkań żyta
(Ja nie wiem)

Sam jestem
w kropli cichej nocy na ugorze złotych gwiazd i ciszę
nie przeszytą jękiem chłopskie] nędzy i wrażym oddechem miast
w ramionach swoich kołyszę
i zraszam serdecznym łez deszczem...
(Samotność)

Swą poezję, jak jałmużnę, chce ofiarować mieszkańcom miast:

Poezję głogów l tarnin
urodę skib i pokosów
do miast ogromnych i gwarnych
wiersze wam moje przynoszę
(Przynoszę)

Byś w kamiennym mieście
uczul się szczęśliwy
jak pośród pszenic
w polu
(Z pola)

Ludziom mieszkającym w miastach Pocek współczuje braku tych wartości, które niesie życie wsi i obcowanie z przyrodą i ziemią. Z miłości do rodzinnej ziemi wypływa też jego świadomy, chłopski patriotyzm.

Tej ziemi,
która jest twoją matką i którą nazywasz Polską,
i pragniesz dla niej chleba i szczęścia,
i bronisz jej w potrzebie oddając własne życie
ja
biedny chłopski poeta nędzarz
oddałem własne serce ostatnią, śpiewną własność,
by wiecznie
jej szarość kwitła słoneczną, jasną wiosną
jak słońce
w błękicie!
(Oddałem)

Chłopski patriotyzm Pocka nie ma nic z deklaratywności, jest konsekwentny, wypływa z głęboko pojętego obowiązku wobec ojczyzny:

O, tylko wtedy, Ojczyzno,
wymawia twe imię chłop szary,
gdy gromem rażona konasz
lub gdy o wolność się krwawisz!...
(O tylko)

Patriotyzm ten, przepełniony niekiedy goryczą i poczuciem niesprawiedliwego upokorzenia, zdecydowanie walczy jednak o godność wolnego obywatela:

W ojczyźnie, w której się najadłem bólu, Jak koń siana,
W ojczyźnie, w której napiłem się męki jak krowa wody z kałuży,
Już nigdy przed nikim nie padną z trwogą na kolana
I nie będę jak pies niewolniczo nikomu służył...
(Muszę być)

Miłość ojczyzny wiąże się u Pocka, jak sam wyznaje w wierszu Ukochałem, z miłością do braci chłopów i do mowy ojczystej. Ja piszę wiersze prostą, codzienną, matczyną mową" wyzna w wierszu Matczyną mową. Ta programowa codzienność i prostota języka poetyckiego uzewnętrznia się poprzez stosowanie niewyszukanych słów i epitetów: noc jest czarna, pszenica - złota, drogi - szare, chleb - czarny, chaty - wieśniacze itd.

Jest to jednak tylko wierzchnia warstwa językowa utworów. Obok słów i epitetów potocznych spotykamy w wierszach Pocka wiele metafor w tego rodzaju konwencji językowej zupełnie nieoczekiwanych, tworzonych na zasadzie dalekich skojarzeń: "złote oko stokrotki" (Arcycierpienie), "w każdym się kłosie gwiazda kołysze" (Na naszych polach), "kiedy o świcie gwiazda ostatnia opuszcza cicho żab rzewny chór" (Na naszych polach), "zagony opuszczają swoje zboża" (Słońce) itd.

Pocek wprowadza tego rodzaju metafory, jak się wydaje, w sposób planowy i przemyślany. Powstają one na zasadzie zderzenia dwu języków: potocznego i poetyckiego. Odbywa się to najczęściej przy okazja odkrywania przez poetę innego, poetyckiego, sensu rzeczy i zjawisk:

Ukryte w trawach srebrne stokrotki,
puzony mleczów w natłoku tarnin
(Kwiaty z rodzinnej ziemi)

tak więc prawie nic nie dało mi życie
na tym pełnym burz i gromów świecie
prócz daru koszenia poezji
(Nic nie dato mi życie)

Noc odeszła już czarna
a dzień jeszcze nie
przyszedł dopiero na mokradłach
kaczeniec podpalił ciszą...
(Czaple)

Poeta nie buduje całych utworów na zasadzie nagromadzenia komplikowanych metafor, ale wprowadza je jedynie jak latarnie oświetlające właściwy, poetycki sens przedstawionej rzeczywistości, Przygotowanie językowe do zastosowania tych niecodziennie brzmiących zestawień słownych odbywa się podczas potocznego, zrozumiałego dla wszystkich toku wypowiedzi. Po takim przygotowaniu skonstruowana na zasadzie dalekich skojarzeń metafora staje się jasna i zrozumiała, a mało ekspresyjny język dnia codziennego w kontekście z niezwykłym sąsiedztwem metafor nabiera nowego, odświeżającego, poetyckiego znaczenia. Stąd zapewne wypływa owa świeżość poezji Jana Pocka, na którą niejednokrotnie zwracano uwagę.

Można, więc mówić niejako o dwu pokładach języka poetyckiego autora Zgrzebnych pieśni. Pierwszy to dyskursywny język mowy potocznej, drugi metaforyczny, skonstruowany według zasad stosowanych najczęściej w poezji współczesnej. Wśród metafor Jana Pocka znajdujemy nawet i takie, które do złudzenia przypominają metafory poetów awangardowych. Cytowane już "puzony mleczów w natłoku tarnin" i "kaczeniec podpalił ciszę", z powodzeniem mogłyby się znaleźć w wierszu Tadeusza Peipera.
Tego rodzaju konstrukcje językowe nie oznaczają fascynacji poezją awangardową. Awangardę obowiązywała "wstydliwość uczuć". Pocek nie wstydzi się własnych uczuć, mówi o nich wprost. Wzorując konstrukcję jednego metaforycznego zdania według zasad stosowanych przez poetów awangardowych, nie troszczy się o resztę.

Podobnie jest w przypadku innych autorów, których można przywołać do wierszy Pocka. Autor Malw nawet nie usiłuje ukrywać tych związków. Sam kilka razy powołuje się niby na swych patronów poetyckich: Lenantowicza, Kasprowicza i Konopnicką. Na szczęście, ich twórczość nie zaciążyła silniej na wierszach Pocka niż poezja Leśmiana, Czechowicza, Norwida czy Mickiewicza, Czasem zafascynowanie Pocka cudzą myślą lub metaforą jest tak wielkie, że staje się budulcem wiersza, ale na tym koniec. Cudzy kostium zupełnie mu nie odpowiada. Dzieje się to nie tylko w odniesieniu do najnowszej tradycji literackiej, ale i do folkloru. W rękopisach Pocka zachowało się nieco prób naśladowania pieśni i przyśpiewek ludowych, ale są to, poza nielicznymi wyjątkami, utwory zupełnie chybione.

W imię niezależności i swobody (twórczej poeta często rezygnował z wiersza regularnego. Rzadko używał pełnych rymów, lubił natomiast asonanse, wykazując dużą sprawność przy ich stosowaniu i unikając banalnie brzmiących zestawień. Można tu wyliczyć pary asonansów z wiersza Nocą przez wieś: wieś drzew, ciszę kołyszę, piersi czereśni, pobielanej wymalowanych, płocie złote, jaworom pole, ziemia cienia, stokrotki wioski. Czasem, zwłaszcza przy wierszach wolnych, na przykład w utworze Oddałem, jeszcze dodatkowo (posługuje się asonansami wewnętrznymi, wiążącymi cały utwór śpiewną melodyjnością. To dbanie o śpiewność wiersza łączy Pocka zarówno z tradycją literacką ubiegłego stulecia, jak i z tradycją pieśni ludowej. Obok tego dziewiętnastowiecznego nurtu wersyfikacji płynie drugi, bardziej oryginalny: rozlewny i (powolny, nieco chropowaty, wyrażający się szeroką, nieregularną i zmienną w swoim rytmie frazą. Wynika to z chęci dokładnego, czasem panoramicznego spojrzenia na temat. Niektórzy krytycy, na przykład Tadeusz Kłak, uważają, że "ten sposób pisania najlepiej odpowiada poecie".

Tematem wszystkich utworów Pocka jest bardzo głęboko i autentycznie przeżyty dramat, na który złożyły się przede wszystkim bardzo ciężkie warunki materialne, długa choroba i świadomość zbliżającej się śmierci, nadmierna wrażliwość, fanatyczne umiłowanie ziemi i konieczność jej opuszczenia. Swoją twórczość traktował jako azyl i ucieczkę od nadmiaru przeciwności, z którymi chory i nie agresywnie ustosunkowany do świata i ludzi po prostu nie potrafił sobie w życiu poradzić. To jego nieprzystosowanie do otaczającego świata, z którym czuł się integralnie związany, jest symptomem epoki. Dlatego też problematyka jego utworów wykracza poza ramy jednego środowiska. Tu wyłania się jeszcze jeden problem: jak właściwie należy zakwalifikować twórczość poety z Kalenia Alina Aleksandrowicz stwierdza, że twórczość autora "Zgrzebnych pieśni", wyrastając zarówno z tradycji ludowej, jak i modyfikowania tej tradycji z aspektu literackich doświadczeń współczesności, stanowi ciekawy dokument artystyczny poezji nieprofesjonalnej. Ten typ poezji, obecnie już zanikający, ma rangę ewenementu artystycznego nie tylko w kontekście współczesnego pisarstwa ludowego, ale i literatury współczesnej.

Wiejskość i chłopskość jego wierszy wskazywałyby na to, że mamy do czynienia z poezją tak zwaną ludową, ale kilkuletni pobyt Pocka w Warszawie, wykonywanie zawodu dziennikarza, świadomość własnego warsztatu, kultura literacka, a zarazem brak silniejszych związków poety z tradycyjną literaturą ludową, wydaje się temu przeczyć. Jak prawdziwy twórca, nie daje się włączyć do utworzonej przez klasyfikatorów jednej szufladki.

Ogarnięty fanatyczną a nieodwzajemnioną miłością do ziemi i wszystkiego, co się z nią wiąże, uciekał w krainę poetyckiej mistyki, ale jednocześnie intensywnie odczuwał silne związki z otaczającą go rzeczywistością. Jego miłość do ojczyzny może stać się wzorem, a nie tylko dokumentem.

Prawdziwa szczerość i autentyczność, niemal dziecięca świeżość doznań w kontakcie ze światem, jedna mu wielu zwolenników wśród współczesnych odbiorców poezji.
Pocek, chyba jedyny z licznego grona współczesnych poetów ludowych, znalazł uznanie historyków literatury. Jego biogram, opracowany przez Tadeusza Kłaka, został zamieszczony w Polskim Słowniku Biograficznym, a notka informująca o jego życiu i twórczości znalazła się w drugim tomie przewodnika encyklopedycznego Literatura polska.


Biografia zaczerpnięta z książki "Jan Poczek 1917 - 1971" autorstwa pana Józwfa Zięby wydanej przez Muzeum Okręgowe Oddział im. Józefa Czechowicza, Lublin 1989, Druk. UMCS, zam. nt 166/88, m. 400 egz, B-7.

Markuszów - Kraina Jana Pocka - Jedyna taka na świecie

 

Wiersze DRUKUJ ZAPISZ

Drogi Gminne
Inwestycje Gminne
Wiryalny spacer po Gminie
Wirtualny spacer po Gminie

Nieodpłatna Pomoc Prawna

Nieodpłatna Pomoc Prawna
Video sesje
Video sesje